dialog serca z rozumem

Szamoczesz się.

  Zaprzeczam.

Nie zaprzeczaj. Więcej sił angażujesz w to, by nie myśleć, niż myśleć.

  ... Serce nie myśli.

Tęsknisz.

  I to bardzo.

Rozpędziłeś się szybko.

  Ale jeszcze nie runąłem w przepaść. Na razie, mam wrażenie, zsuwam się po zboczu na tyle łagodnym, by od niego nie odpaść, a jednocześnie na tyle stromym, by wędrówka w górę była naprawdę trudna.

Oszukujesz się.

  Kocham.

Pewnie! I co jeszcze?

  Tęsknię i chcę się przytulić.
  I żeby było po mojemu.

Czyli jak?

  Prawdziwie i razem. Do końca. Blisko.

Czegoś Ci brak. Chyba piątej klepki

  Od klepek to Ty jesteś. Mi brak tego kawałka mnie, który ma On.

To zabierz mu go i wstaw na właściwe miejsce.

  Nie mogę. Bo w tym miejscu jest kawałek Jego.

To beznadziejne.

  Nie, jeśli będzie tak, jak pragnę. Za jego zgodą. Ja bez kawałka, który jest u Niego, nie mogę żyć.

A On? Całkiem nieźle radzi sobie bez swego..

  Oj, przestań. Nic Ci nie da tłumaczenie mi, że to beznadziejne. JA wiem lepiej!

Jak zwykle..

  Brak mi Go. Potrzebuję go blisko, bo serce nie może żyć w kawałkach oddalonych od siebie na tyle kilometrów.

Jak to dobrze, że rozum może.

  Nie mów, że Tobie nie brakuje rozmów z nim. Tych całonocnych, ogólnożyciowych i wyjątkowych w przechodzeniu z tematu na temat..

Brakuje, owszem. Ale nie szaleję przez to i nie nakręcam się na smutek.

  Jesteś zbyt rozsądne.. Całe szczęście, że czasem udaje mi się Cię zagłuszyć.

Nie wiem, czy to takie szczęście, sądząc po tym, jak to wpływa na samopoczucie naszej właścicielki.   Ona cierpi, wiesz o tym?

  Lepiej od Ciebie. To ja czuję, nie Ty.

Co się stało, że tak Cię wzięło?

  Usłyszałem "kocham Cię"

No i.. też to słyszałem i jakoś zachowuję się normalnie. Poza tym.. przecież On nie raz już to Jej mówił.

  Może i nie raz, ale bardzo dawno. A do tego teraz.. w tych okolicznościach..

No, może i okoliczności są inne, ale.. czy to raz już przy wypowiadaniu tych słów płakał?

  Nie raz. Ale, nie sądzisz, że to świadczy o sile uczuć?

Nie znam się na uczuciach. Dla mnie płacz, to po prostu reakcja chemiczna wywołana przez mózg.

  Skąd w Tobie tyle sceptycyzmu?

Z życia.

  Ech..

Ona czuje się wykorzystana.

  Trochę.

Trochę? Wątpię. Próbuje za pomocą mnie wytłumaczyć sobie, że powinna się przyzwyczaić do takiego Jego zachowania, bo przecież nie pierwszy to raz..
Potrzebował pomocy i wsparcia i dostał je. A teraz, gdy "dołek trochę mu się zmniejszył", zapomniał i o "kocham Cię, szczeniaku" i o tym, że miał się odezwać wirtualnie, i o tym, że Ona myśli o nim. Bo On.. Jemu znów jest ciepło i miło, ktoś o niego się martwi, ktoś więcej, niż rodzina, czy kobieta, z którą mieszka.
Pff.. i to: "kobieta, z którą mieszka" - Ona inaczej nie określa A.

  A jak ma ją nazywać? Przecież On sam Jej mówił, że to nie jest miłość, tylko układ.

A Ona mu wierzy, jak zawsze. I nazywa A. "kobietą, z którą On mieszka"

  Broni się..

Więc przyznajesz?!

  CO???

Że Ona doskonale uświadamia się, że znów wpadła w Jego sidła i daje się wykorzystywać!

  Może..

Akurat, może!

  Oj.. Nie zrozumiesz tego.

To mi wytłumacz.

  Kocha go. Zawsze go kochała. Pamiętasz, jak we Wrocławiu stała pod samą sceną i przyglądała się gitarzyście, bo była niemal pewna, że to On. Tak był podobny..

Lub Ona chciała widzieć podobieństwo.

  Bo dużo o nim wtedy myślała.

Tak jak rok wcześniej, w okolicach Częstochowy, ten kierowca w ciemnych okularach. I w Wawie, na koncercie, gdy głowa sama obracała się Jej za mężczyzną tylko do Niego podobnym. A nawet nie podobnym, bo zgadzał się tylko jakiś typ mężczyzny ogólny, a nie wygląd.

  To sprawa karmy.

Nieee.. no... to już przechodzi wszystko! Przecież znów, to On Jej tak powiedział. Czy Ona nie umie już samodzielnie myśleć??? Przecież wiem, że potrafi! Głupieje tylko, gdy On pojawia się na horyzoncie.

  Mówiłem, że tego nie zrozumiesz.

Umiem. I myślę. Koniec z tym panem ;) Zadowolone?

Bardzo!

  Juppi!


Umiem. I myślę. Trzeba być elastycznym na zmiany... Niestety, moje drogie... To jeszcze NIE koniec ;)


główny wątek